Poruszyło mnie dziś to zdjęcie i to bardzo. Brytyjski żołnierz, pewnie w połowie mojego wieku plus odrobinę oraz młoda dziewczyna. Zdjęcie ustrzelone podczas I WŚ w okolicach Passchendaele. Tamże między końcem lipca a początkiem listopada 1917 roku rozegrała się bitwa (tzw. III bitwa pod Ypres), której celem było przejęcie kontroli nad tą wioską we Flandrii Zachodniej (Belgia). Plan zakładał uczynienie wyłomu w liniach niemieckich, dostanie się na belgijskie wybrzeże i zajęcie znajdujących się tam baz niemieckich okrętów podwodnych, które psuły krew entencie. Pech chciał, że teren bitwy był z natury bagnisty.
Na samym początku bitwy załamanie pogody, przez co opady deszczu na przeoranym bombami terenie utworzyły niemożliwe do przejścia morze błota. To stało się bezpośrednim powodem tego, że trakcie bitwy nie udało się wykorzystać czołgów. Na domiar złego Niemcy byli nieźle umocnieni w sieci bunkrów. Dopiero po trzech miesiącach krwawych walk, 6 listopada 1917 Passchendaele zostało zdobyte przez Kanadyjczyków. Jaki był bilans? Prawie pół miliona żołnierzy alianckich i ćwierć miliona Niemców zginęło w walce o kawałek zrujnowanej, bagnistej ziemi. Część z żołnierzy alianckich (szacuje się, że nawet kilkadziesiąt tysięcy) utonęło w lejach po bombach. W pełnym rynsztunku nie mieli żadnych szans wydostania się z grząskiego terenu. Bitwa przesunęła linię frontu o ok. 10 kilometrów, co nie zmieniło też sytuacji żadnej ze stron. Wisienką na torcie jest to, że w kwietniu następnego roku Niemcy odzyskali prawie cały utracony obszar.
Pół miliona żołnierzy alianckich, ćwierć miliona Niemców. Biorąc pod uwagę skalę nadal można byłoby nazwać powyższe jedynie incydentem Wielkiej Wojny, ale jest tu też tajemnica. W pewnym sensie w okolicy Passchendaele narodziła się druga wojna światowa. Żeby zrozumieć jak to się stało trzeba wpierw wrócić do I ofensywy pod Ypres w Langemarck. Tam miejsce ostatniego spoczynku znaleźli towarzysze pewnego młodego ochotnika z Austrii, którego zachowała Opatrzność. Stał się świadkiem straszliwego Kindermord -„rzezi niewiniątek” – podczas której nieprzerwany ogień brytyjski porozdzierał na strzępy dziesiątki tysięcy na wpół przeszkolonych niemieckich rekrutów – głównie gorliwych studentów niemieckich uniwersytetów. Była to pierwsza wielka rzeź Niemców, za którą niewątpliwie wzięto rewanż pod Passchendaele i nad Sommą. Ochotnik z Austrii, jak pokazały kolejne lata historii Europy, nigdy o tej bitwie nie zapomniał. W tym rejonie także w trakcie II ofensywy Niemcy odpłacili aliantom bronią chemiczną. III ofensywa to właśnie błotniste pola Passchendaele, IV to ponownie nieudana ofensywa Niemiecka. Każdorazowo ponad 100 tysięcy ofiar z okładem po każdej ze stron.
Dziewczyna z kosą i żołnierz pod Passchendaele. Patrząc na tę fotkę mam wrażenie, że to był wyjątkowo inteligentny i oczytany chłopak, skoro zapamiętał słowa Marka Aureliusza. „Nie chlubą jest uciec przed śmiercią, lecz uśmiechnąć się gdy i ona się do ciebie uśmiecha”
I pomyśleć, że u nas jakiś przygłup przekrzykuje się z dziewczyną, która walczyła w Powstaniu Warszawskim i nie dostaje za to od nikogo z tych 100 tysięcy uczestników w pysk. Jedynie wszyscy się cieszą, że wspomniana miała wystarczająco dużo charyzmy, by mu „werbalnie dokopać”. Mamy w Polsce dokładnie to, o co walczyliśmy. My. Nie ona.
Chyba czas wrócić do odtwarzacza God Dethroned „Passiondale”